Sportowe jezdziectwo – co to znaczy w praktyce?

Zrzut ekranu 2015-11-19 o 11.35.03

Ostatnio modne stały się szkółki jeździeckie. Rodzice posyłają dzieci „na kucyki” w ramach weekendowego odprężenia, znajomi zabierają znajomych na przejażdżki po lesie, a w telewizji przy okazji transmisji zawodów CSI lub CSN coraz częściej słyszymy hasło „Cała Polska jeździ konno.” Jednak okazjonalna jazda dla przyjemności wielokrotnie okazuje się zupełnie inna niż to, co czeka w przyszłości większych zapaleńców – jeździectwo sportowe.

Zaczyna się niewinnie, na przykład słowami „Tato, kup mi konika.” albo „Wydzierżawmy tę klacz, jest taka kochana.” Kiedy młody adept dostanie już swoje „zwierzątko domowe”, zaczyna widzieć, jakie możliwości właśnie się przed nim otworzyły. Chce zrobić brązową odznakę, bo pani instruktor lub trener mówi, że to dobrze taką mieć. Zaczyna startować w małych zawodach, na początku 70 cm.

Oczywiście, zachęcony wygraniem kilku flots na zawodach towarzyskich dla dzieci chce więcej, próbuje iść dalej. W końcu zaczyna jeździć upragnioną klasę LL, bo to już są takie „prawdziwe zawody”. LL zwykle idzie dobrze, późniejsze L też. W tym momencie i dziecko i nierzadko jego rodzice nastawiają się na trenowanie sportu, a nie tylko zabawę – są sukcesy, więc każdy chce więcej.

Taki zachęcony młodziak nie wie jeszcze, że jeździectwo w całym swoim pięknie jest bardzo trudne i czasami bywa brutalne. Jest jednym z najcięższych sportów, wymagającym ogromnych wyrzeczeń, pochłaniającym niezliczone sumy pieniędzy i zmuszającym do codziennych lub prawie codziennych treningów od samego początku swojej kariery. Wymaga więc możliwie dojrzałego podejścia – koń to nie szabla czy rakieta tenisowa. Oprócz rzeczy oczywistych, takich jak boks, jedzenie oraz opieka kowala i weterynarza wymaga codziennego ruchu. To drugi sportowiec, który musi utrzymać odpowiednią formę przez cały sezon, pomijając np. styczniowy okres roztrenowania bez startów.

Życie jeźdźca to nieustanne, ciężkie treningi, zaplanowany na cały rok kalendarz startów zwykle co dwa tygodnie z krótkimi okresami odpoczynku. To siedzenie w stajni cztery godziny dziennie (oprócz samej jazdy czyszczenie konia, chłodzenie mu nóg, robienie okładów po treningu, konserwacja drogiego sprzętu), a przy zaledwie dwóch koniach to około dziesięć do piętnastu godzin samego treningu tygodniowo.

A do tego „im dalej w las, tym więcej drzew”. Im wyższe klasy jeździmy, tym trudniej jest nam odnosić sukcesy. Paradoksalnie więc, im lepsi jesteśmy, tym trudniej jest nam osiągnąć swoje cele. Pamiętajmy, że o ile przejechanie po raz pierwszy parkuru wysokości 100 cm, kiedy wcześniej jeździliśmy 90 nie będzie aż tak trudne (chociaż i tak wtedy wydaje się wielkim osiągnięciem), o tyle jazda małej rundy (N-120-125cm) jest już czymś zupełnie innym niż klasy P (110). Poza tym zrobienie odznak i licencji B3, a nawet trzeciej klasy sportowej (w tym wypadku jest czymś innym niż sama licencja), które same w sobie są czymś niełatwym, daje nam możliwość zdobycia drugiej klasy sportowej (i licencji B2), do której prowadzi długa, bardzo trudna, pełna zasadzek, niepowodzeń oraz (dosłownie) „krwi, potu i łez” droga.

Pewnie zapytacie mnie teraz: „A czy nie lepiej w takim razie kupić sobie dobre buty za sześćset złotych i zacząć biegać?” To już zależy od Was. W następnych postach planuję opisać zalety i wady jeździectwa. Pamiętajcie, jednak, że każdy sport uprawiany zawodowo jest trudny. Ale swoim miłośnikom daje satysfakcję i przyjemność. Kiedy coś nie idzie, należy pamiętać, że:

862a0568f6e2fcf17f016e7e78ab0954

3 comments

  1. mariasienko · 8 stycznia, 2016

    Witaj, na wordpress 🙂 super post!

    Polubione przez 1 osoba

  2. lasaira · 8 stycznia, 2016

    Dziękuję bardzo! 😀

    Polubienie

  3. Pingback: Zalety i wady jezdziectwa. | Plomienne okruchy

Dodaj komentarz